Pozwolę sobie na opisanie historii
Setek i regat. Być może uczynię to w sposób daleki od języka
encyklopedycznego, ale postaram się zrobić to rzetelnie. Niemniej,
jeżeli kogoś urazi styl narracji, z góry proszę o wybaczenie. Ponieważ jeden
post byłby za długi, podzielę całą historię na kilka części. Pokornie i ponownie proszę o wybaczenie, jeżeli popuszczę cugli elokwencji
;)
Historia regat Część I, czyli Narodziny Setek
Dawno Dawno temu, był... Wielki
Wybuch. A może to był Chaos? Nie! Na początku był Adam i Ewa!
Ups! Zapędziłem się! Trochę za bardzo cofnąłem się w czasie.
Zaraz przewinę taśmę!
Dawno, dawno temu, nie pomnę dokładnie
kiedy, ale na pewno było to już po odkryciu Ameryki przez Kolumba,
którego trasą regaty będą podążać, po roztoczeniu czułej, acz
niechcianej opieki nad Polską przez Batiuszkę Stalina, tak mniej
więcej za czasów komputerów Atari i ZX Spectrum ale jeszcze przed
czasami internetu i FB, czyli za PRL, gdy zarabialiśmy jeszcze w
setkach tysięcy a potem nawet w milionach, Janusz Maderski narysował
pierwsze kreski projektu jachtu dla mas. Jacht miał być tani w
budowie i możliwy do samodzielnego wykonania. Miał dać możliwość
samodzielnej budowy z dostępnych wówczas materiałów, żeby
marzyciele śniący o błękitnej lagunie pod palmami mogli spełnić
swój sen o Wielkiej Wodzie. Taki „maluch” dla Kowalskiego.
Założeniem było zmieszczenie się z budową w kwocie 100 tysięcy
złotych (jeszcze przed galopującą inflacją, potem dewaluacją i
Balcerowiczem) – czyli w obecnych 10 tysiącach złotych,
określanych też skrótem PLN, czyli niby Nowych Złotych. W ten
sposób doszliśmy do powstania nazwy jachtu/klasy. Setka. Ta-dam!
(rys. ze strony http://maderski.pl)
Zdobycie wyposażenia dla jachtów za
czasów PRL było równie łatwe, jak zdobycie talonu na „malucha”,
czyli prawie nieosiągalne. Janusz rozrysował Setkę i jej
takielunek tak, że większość wyposażenia, łącznie z szyciem
żagli, można było wykonać samodzielnie. Stąd też m.in. wynika
brak kabestanów, rolerów, szyn szotów foka na pokładzie, itd.
Nawet maszt i bom był drewniany. Łódka miała zapewnić bezpieczną
żeglugę po morzu nawet dla jednoosobowej załogi, stąd też wynika
jej pierwotne lekkie niedożaglowanie (zdaniem autora postu) – na
komplet żagli składać się miał grot, fok, fok sztormowy i
trajsel. Bez spinakera, genakera, Code Zero czy innych wynalazków
dostępnych obecnie u żaglomistrzów. Jednocześnie jacht miał
nowoczesną, jak na owe czasy, sylwetkę i zapewniał stosunkowo
szybką żeglugę. Kształty kadłuba zostały tak policzone, żeby
jacht żeglował szybko, stabilnie i sucho.
Od 1986 roku, kiedy to powstał
pierwszy jacht tej klasy, zbudowanych zostało wiele egzemplarzy
Setek, lecz nikt nie poważył się na wypłynięcie tą łupiną na
ocean.
CDN.